Bolidy brzydkie jak Niki Lauda

"Tegoroczne bolidy są brzydkie jak moja twarz, ale po jakimś czasie kibice się przyzwyczają" - stwierdził Niki Lauda, były mistrz świata Formuły 1, a obecnie komentator wydarzeń F1 w stacji RTL. Na kilka dni przed rozpoczęciem nowego sezonu wiemy na razie tylko tyle. Należy jednak pamiętać, że w wyścigach samochodowych nie liczy się wygląd, lecz szybkość i bezawaryjność. Który z bolidów na zakończenie sezonu 2012 zasłuży na takie miano?


Sporty motorowe charakteryzują się tym, że bardzo istotną rolę w walce o najwyższe lokaty pełni sprzęt, jaki mają do dyspozycji kierowcy. Nie inaczej jest w Formule 1. Bolidy, w których zawodnicy poszczególnych zespołów walczą o najwyższe lokaty, według wielu opinii stanowią 80 procent końcowego sukcesu. Nic więc dziwnego, że wyścig zbrojeń w F1 rozpoczyna się jeszcze kiedy trwa "stary" sezon.

Faworyt jest jeden

Od dwóch lat na torach Formuły 1 niepodzielnie panuje Red Bull Racing, ze swoim genialnym konstruktorem Adrianem Neweyem. Team z Milton Keynes w minionym sezonie po raz drugi z rzędu wywalczył mistrzostwo świata w kategorii konstruktorów. Styl, w jakim Red Bull sięgnął po najwyższy laur, nie pozostawia złudzeń, kto będzie głównym kandydatem do tytułu także w nadchodzącym roku.

Reklama

W zimowych testach nowy bolid RB8 spisywał się średnio. Zarówno mistrz świata Sebastian Vettel, jak i Mark Webber - kierowcy mistrzowskiego teamu nie ukrywali, że są pewne problemy z RB8. Kłopoty Red Bull Racing przewidywali także fachowcy związani ze światem Formuły 1. Ma to związek z tegorocznymi zmianami w regulaminie technicznym (zakaz nadmuchiwania spalinami na dyfuzor). Pomimo drobnej zadyszki, team Red Bull Racing pozostaje jednak głównym kandydatem do mistrzowskiego tytułu.

"Wciąż głównym kandydatem do zdobycia mistrzowskich tytułów jest zespół Red Bull Racing" - wyznał kilka dni temu Bernie Ecclestone szef Formuły1.

Kto może przechytrzyć Adriana Neweya

Lotus

Gdyby patrzeć na wyniki osiągane w przedsezonowych testach, to najlepiej prezentował się samochód teamu Lotus - E20. Kierowca teamu z Enston - Kimi Raikkonen pytany o szanse w inauguracyjnym wyścigu nowego sezonu, odpowiedział w swoim stylu.

"Możemy być ostatni, możemy być pierwsi - zobaczymy, gdy już się tam znajdziemy. W Australii potrzebna będzie dobra trakcja, a wszystkie znaki z testów wskazują, że trakcja E20 właśnie taka jest, więc to nam pomoże. Dobra zwrotność i stabilność podczas hamowania także pomagają i są mocnymi stronami naszego auta, więc jesteśmy w dobrym położeniu. Nawierzchnia może być na początku dość śliska, a temperatury nie zawsze są wysokie. Pogoda w Melbourne może z kolei być zdecydowanie zdradliwa. To będzie pierwszy wyścig, więc nie wiem, jak spiszemy się w porównaniu z resztą zespołów. Moi inżynierowie przeprowadzali symulacje i przyglądali się danym z testów, więc mamy ogólne pojęcie na temat tego, jak samochód powinien zachowywać się na Albert Park, ale pewność będziemy mieli dopiero po wyjeździe na tor. Trudno powiedzieć przed sprawdzeniem się na torze, ale myślę i mam nadzieję, że będziemy stosunkowo mocni" - zapowiedział Kimi Raikkonen.

McLaren

Na pewno jednym z głównych konkurentów Red Bull Racing będzie drugi zespół ubiegłorocznej klasyfikacji - McLaren. Stajnia z Woking zaskoczyła wszystkich już podczas prezentacji tegorocznego samochodu MP4 - 27. W myśl nowych przepisów Międzynarodowej Federacji Sportów Motorowych (FIA) przód samochodów został obniżony, tak aby w wypadku kolizji dwóch bolidów nie dochodziło do niebezpiecznych sytuacji. Większość zespołów, aby dostosować bolidy do wymogów FIA - zdecydowało się na rozwiązanie ze "złamanym nosem". McLaren pozostał przy konserwatywnej opcji z przodem samochodu opadającym regularnie w dół. Lewis Hamilton po pierwszych testach nie był do końca przekonany, czy ten kierunek jest słuszny. Auto chwalił jednak drugi z kierowców McLarena - Jenson Button - mistrz świata z 2009 roku. W przedsezonowych treningach auto z Woking wypadło zadowalająco i może być konkurencyjne dla Red Bull Racing.

Ferrari

Włoska scuderia w trakcie prezentacji "nowej broni" od dwóch lat zapowiada szybki i konkurencyjny samochód. Tak było z modelem F10 (sezon 2010) i z ubiegłorocznym F150. Obie konstrukcje jak na możliwości i zapowiedzi płynące z Maranello okazały się słabe. Rok temu zabrakło na podium klasyfikacji generalnej kierowcy z czerwonego bolidu.

Podczas tegorocznego pokazu Luca di Montezemolo - prezydent Ferrari, również wieścił koniec dominacji Red Bull Racing i Adriana Neweya. W powrocie na szczyt Ferrari ma pomóc główny inżynier Pat Fry, który dołączył do Maranello z teamu McLaren.

Zresztą w Ferrari dokonano wielu roszad w sztabie technicznym. Wszystko to miało zapewnić "Cavallino" zwycięski bolid F 2012. Jak na razie auto kompletnie zawodzi. W przedsezonowych testach czerwony bolid wyraźnie nie chciał współpracować z Fernando Alonso i Felipe Massą. O ile jeszcze Hiszpan potrafił zmusić w niektórych momentach auto do posłuszeństwa, o tyle jazda Brazylijczyka przypominała nierówną walkę na linii - człowieka i technika.

Pat Fry w jednej z rozmów przyznał, że na tym etapie przygotowań Ferrari nie dysponuje samochodem, który może walczyć o podia w poszczególnych wyścigach. Dobrą minę do złej gry robi Luca di Montezemolo. Mówi, że jeszcze nie czas na polowanie na czarownice i trzeba zabrać się do pracy.

"Zawsze daję moim pracownikom czas i zaufanie. Sezon jeszcze nawet się nie rozpoczął, a wy już budzicie w ludziach wątpliwości? Nie rozmawiajmy już o tym. Według kierowców, F2012 ma pewne negatywne obszary, ale dysponuje także pozytywnymi płaszczyznami. Problemy zostały już zidentyfikowane i mam nadzieję, że nie będziemy musieli długo czekać na ich rozwiązanie" - deklaruje Luca di Montezemolo.

Mercedes AMG

Bolid stajni z Brackley W03 może być czarnym koniem nadchodzącego sezonu. Mercedes od dwóch lat pracuje nad autem, które będzie finiszować w pierwszej trójce. Pierwsze próbne jazdy pokazały, że może do tego dojść w tym sezonie.

Ross Brawn - szef zespołu - celowo opóźnił tegoroczną prezentację. Jak stwierdził, nie ma to żadnego wpływu na cykl przygotowań, a team ma więcej czasu na przygotowanie auta. Model W03 zaprezentował innowacyjne rozwiązanie, nad którym pracował jeszcze w roku ubiegłym. Nowinka ekipy z Brackley to otwór w "nosie" samochodu, przez który przepływa powietrze, zwiększając docisk na przednie skrzydło. System zwany kanałem "W" nie jest sterowany przez kierowcę i spełnia wszystkie wymogi regulaminowe.

Część odpowiedzi w najbliższa niedzielę

Pokrótce przedstawiliśmy samochody tych zespołów, które powinny nadawać ton walce w tym sezonie. Część niewiadomych zostanie odkryta już w najbliższą niedzielę podczas pierwszego wyścigu, GP Australii. Na inne odpowiedzi będziemy musieli poczekać. Miejmy nadzieje, że aż do ostatniego wyścigu...

Robert Galiński

 


INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy