BMW-Sauber hamuje Kubicę!

Jak daleko Robert Kubica może zajechać w bolidzie BMW-Sauber? Czy w tym teamie może w ogóle wygrywać?

Jak daleko Robert Kubica może zajechać w bolidzie BMW-Sauber? Czy w tym teamie może w ogóle wygrywać?

Tak udanego dla Roberta Kubicy początku sezonu nie spodziewał się pewnie on sam - wszak powtarza ciągle, że możliwości bolidu BMW-Sauber są mocno ograniczone. Coraz częściej pojawia się jednak pytanie: czy startując w niemieckim teamie Kubica jest w stanie osiągnąć to, na co pozwala mu talent i umiejętności? W niedzielę, w Grand Prix Monaco Robert był drugi. Dwa miesiące temu w Malezji był również drugi, a do tego "dorzucił" jeszcze trzecią pozycję w Bahrajnie, a także dwa razy czwartą w Barcelonie i Stambule. Nie udał mu się tylko pierwszy start, w Grand Prix Australii, gdzie przez wypadek nie osiągnął mety.

Reklama

Wczorajszy wyścig po raz kolejny pokazał, że Kubica jest jednym z najlepszych, jeśli nie najlepszym kierowcą. Startując z piątej pozycji, w arcytrudnych warunkach (deszcz, woda spod kół ograniczająca widoczność, pokręcony tor), jako jedyny kierowca z czołówki nie popełnił błędu!

Pomyłki zdarzały się tuzom tej klasy, co Lewis Hamilton, Felipe Massa czy nawet Fernando Alonso. Jak może się czuć Kubica, który pokonuje wyścig bezbłędnie, gdy przegrywa zdecydowanie z Hamiltonem, który po otarciu o bandę złapał "kapcia", przez co zamiana koła zajęła mu kilkanaście sekund? Zatem nie ma się co dziwić, że na mecie, w wywiadach, Polak nie tryskał humorem. Owszem, nazywał wyścig udanym, a drugie miejsce osiągnięte na takim bolidzie określił nawet "niewiarygodnym". Na jego twarzy nie było jednak nawet cienia uśmiechu.

- Zadowolony jest, ale nie tak do końca, bo nie wygrał. Jak wygra, to się będzie cieszył na całego - tłumaczył w "Polsacie" ojciec Roberta, Artur Kubica. Pytanie tylko, kiedy krakowianin wygra i jadąc pod jaką banderą? Trudno bowiem przypuszczać, by stało się to w BMW-Sauber. Takiego zbiegu szczęśliwych dla Kubicy okoliczności, jakie miały miejsce w Monako, i tak perfekcyjny przejazd naszego kierowcy mogą się nieprędko powtórzyć.

Przy okazji Grand Prix Monako okazało się, że sytuacja na linii Robert Kubica - team BMW-Sauber daleka jest od sielankowej. W niedzielę Polak wymusił wręcz na zespole wymianę opon na tzw. suche, do jazdy po suchej nawierzchni. Taką decyzję powinien podjąć team, ten jednak zwlekał. - Kiedy zobaczyłem, że przed nami jest dublowany Glock, a on jechał na oponach "suchych" i był o dwie sekundy szybszy, od razu zawołałem do zespołu przez radio, żeby mi przygotowano wymianę opon na takie właśnie. Dzięki tej zmianie udało się wyprzedzić Felipe - opowiadał Kubica.

- Zazwyczaj decyzję o zmianie opon podejmuje zespół, a nie kierowca. Tym razem ją pewnie wymusił - przypuszczał Artur Kubica. - A team nie chciał ryzykować zbyt wczesnego zakładania "slicków" pomny tego, że przed rokiem podczas Grand Prix Chin Robert musiał zjeżdżać do boksu i zamieniać je, bo bolid dostawał poślizgu. Jedna trzecia sezonu za nami.

Za niespełna dwa tygodnie Kubica stanie na starcie w Montrealu i zrobi wszystko, by tym razem wywieźć z Kanady miłe wspomnienia.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy