Bez emocji. Kubica 4.

Robert Kubica (Renault) zajął czwarte miejsce w wyścigu o Grand Prix Malezji, trzeciej eliminacji mistrzostw świata Formuły 1. Wygrał Niemiec Sebastian Vettel, przed Australijczykiem Markiem Webberem (obaj Red Bull) i swoim rodakiem Nico Rosbergiem (Mercedes).

Prowadzenie w klasyfikacji mistrzostw świata kierowców objął siódmy w niedzielę Brazylijczyk Felipe Massa, który o dwa punkty wyprzedza dotychczasowego lidera i partnera z ekipy Ferrari Hiszpana Fernando Alonso oraz Vettela. Polak, który przed tygodniem był drugi w GP Australii, jest siódmy ze stratą dziewięciu punktów.

Reklama

Wyścig na torze Sepang pod Kuala Lumpur nie dostarczył spodziewanych emocji. "Zawiodła" pogoda. Przed rokiem ulewa nie pozwoliła na dokończenie rywalizacji. Także w czasie sobotnich kwalifikacji aura rozdawała karty i miała wpływ na wyniki. W niedzielę nie spadła ani kropla deszczu... Klasyfikacja na czołowych miejscach ukształtowała się po dwóch inauguracyjnych zakrętach. Najszybciej ruszył z trzeciego pola Vettel, który zameldował się na czele stawki. Za nim jechał najszybszy w kwalifikacjach Webber, a trzeci był Rosberg.

Kubica, który wystartował z szóstej pozycji, wyprzedził znacznie mniej doświadczonych Niemców Adriana Sutila (Force India) oraz Nico Huelkenberga (Williams) i był czwarty. Na tej pozycji ukończył też 60. wyścig w karierze. W 2008 roku w Malezji był drugi. Sprzyjająca pogoda sprawiła, że przez 56 okrążeń na czele nie doszło do żadnych zmian.

Wszyscy kierowcy tylko raz zjechali na zmianę opon i wizyta w alei serwisowej również nie wpłynęła na kolejność na torze. 22-letni Vettel, aktualny wicemistrz świata, wygrał szósty wyścig w karierze. W tym roku po raz pierwszy stanął na podium, choć w Bahrajnie i Australii startował z pierwszego pola. Na inaugurację sezonu problemy techniczne sprawiły, że dojechał do mety jako czwarty, a w Melbourne nie ukończył rywalizacji. Niepowodzenie w kwalifikacjach częściowo powetowali sobie Lewis Hamilton i Felipe Massa.

Brytyjczyk startował z 19. pozycji, a Brazylijczyk tuż za nim. Awansowali o 13 miejsc, choć mistrz świata sprzed dwóch lat był przez moment nawet drugi, ale ta lokata wynikała z faktu, że najpóźniej zjechał zmienić ogumienie. Pech dopadł natomiast Fernando Alonso. Lider MŚ po dwóch wyścigach ruszył z 19. miejsca, przedostał się do "10", ale na przedostatnim okrążeniu z powodu awarii bolidu zjechał z toru. Ponieważ jednak przejechał ponad 90 procent wyścigu został sklasyfikowany, ale na 13. pozycji i nie powiększył swojego dorobku punktowego.

Już po 10 okrążeniach o świątecznym wypoczynku mógł zacząć myśleć siedmiokrotny mistrz świata Michael Schumacher. Niemcowi zepsuł się samochód, podobnie jak na 34. pętli partnerowi Kubicy z teamu Renault - Rosjaninowi Witalijowi Pietrowowi.

"Jestem zadowolony. Gdyby ktoś przed weekendem zaproponował mi to miejsce, wziąłbym w ciemno. Nie było sensu atakować Rosberga i walczyć o podium. Mój silnik miał zbyt wysoką temperaturę i musiałem zadbać o chłodzenie. Opony też nie były w najlepszym stanie. Zdobyłem kolejne punkty i oby tak dalej" - powiedział Kubica.

Następny wyścig F1 zaplanowano na 18 kwietnia. Kierowcy będą się ścigać w Grand Prix Chin na torze w Szanghaju.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: Grand | Niemiec | wyścig | Robert Kubica | Grand Prix
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy