Bardzo niebezpieczny tor Interlagos

Team Formuły 1 McLaren oraz dostawca opon Pirelli zrezygnowały z przeprowadzenia testów na torze Interlagos po niedzielnym Grand Prix Brazylii. Powodem są względy bezpieczeństwa. W weekend doszło tam do kilku ataków z użyciem broni palnej.

W niedzielę ofiarą przestępców omal nie padła furgonetka Pirelli, ale funkcjonariusze ochrony poradzili sobie z napastnikami. Jednak to nie był jedyny tego typu incydent na Interlagos i w jego okolicach.

W piątek nieznani sprawcy grozili bronią i okradli członków teamu Mercedes GP. Jak relacjonował mistrz świata Brytyjczyk Lewis Hamilton, którego nie było jednak w pojeździe, padło nawet kilka strzałów, a jednej z osób przytknięto pistolet do głowy. Napastnicy zabrali kosztowności i zbiegli z miejsca zdarzenia.

Reklama

"Zapadła decyzja o odwołaniu testów po tym, jak przeprowadzono próbę kradzieży, powstrzymaną przez ochronę Pirelli" - napisał producent opon w oświadczeniu.

Decyzję podjęto wspólnie z McLarenem, którego kierowcy - Brytyjczyk Lando Norris i Belg Stoffel Vandoorne - mieli we wtorek i środę sprawdzać opony na sezon 2018.

"Władze toru muszą w końcu coś z tym zrobić, bo to jest niedopuszczalne. Jeśli mamy podróżować w różne miejsca, musimy mieć pewność, że jest tam bezpiecznie" - powiedział dyrektor wykonawczy McLarena Zak Brown.

Również przedstawiciele Międzynarodowej Federacji Samochodowej (FIA) padli w piątek ofiarą ataku. Później obiecano, że w okolice toru zostaną sprowadzone policyjne posiłki. Jednak w sobotę kolejny incydent zgłosiła inżynier strategiczna teamu Sauber-Ferrari Ruth Buscombe.

"Bądźcie ostrożni wyjeżdżając z toru, nawet pomimo wzmożonych środków bezpieczeństwa. Właśnie uderzył w nas samochód, żeby doprowadzić do zatrzymania, a drugi blokował nas od przodu" - napisała na Twitterze.

Kierowcy biorący udział w mistrzostwach świata są przewożeni z hotelu na tor kuloodpornymi autami z policyjną eskortą, ale pracownicy teamów muszę przemieszczać się na własną rękę.

W 2010 roku przeprowadzono atak na broniącego wówczas tytułu Brytyjczyka Jensona Buttona.

"W godzinach szczytu niestety tworzą się tam ogromne korki, co sprzyja takim sytuacjom. Poza tym okolica jest biedna, a teamy wyścigowe przywożą ogromne ilości cennego sprzętu i wyposażenia" - powiedział przedstawiciel McLarena Mike Collier, który podróżował wówczas w samochodzie z Buttonem.

Niedzielny wyścig o GP Brazylii wygrał Niemiec Sebastian Vettel (Ferrari), ale tytuł mistrza świata już wcześniej zapewnił sobie Hamilton.

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy